Rany... Od początku mojej wielkiej życiowej przygody z gitarą wiem, że kciuk jest po to, by uderzać basowe struny. Wskazujący, środkowy i serdeczny też mają dla siebie swoje struny, am jednak u mnie jest nieco inaczej: nie uderzam żadnej struny serdecznym palcem. No, może jeszcze nie grałam utworu, przy którym byłby mi on nieodzownie potrzebny... Ale do tej pory jakoś się nie złożyło, bym miała grać serdecznym palcem. Zakładam, że nie byłoby to dla mnie wygodne.
Nauczyciel od gry na gitarze mówił, bym w przypadku pojedynczego dźwięku basowego zaatakowała go nie kciukiem, ale innym palcem, który wykorzystuje przy grze. Ja jednak nawet ten jeden dźwięk gram kciukiem: jest mi tak wygodniej i uważam, że lepiej to wygląda. Bo ten kciuk zamiast sobie gdzieś tam leżeć przynajmniej raz coś robi.
Ale... Każdy gitarzysta ma inny sposób, by zagrać jakiś kawałek, więc niech każdy gra tak, jak mu odpowiada. No, ale jeśli nie czterema palcami, to przynajmniej trzema: jeden palec dla strun G H i E1 to chyba trochę za mało.