Droga Młodzieży!
Mam na imię Tomek. Ale możecie mi mówić Tatuśku, bo mam już 36 lat
Pierwszy utwór nauczyłem się grać jak miałem 14 lat. Taki... na jedną strunę. Teraz on mi się świetnie sprawdza przy nauce poszczególnych dźwięków na gryfie.
Jak miałem 21 wreszcie znalazł się ktoś kto mi nastroił moje pudło marki Сделано в СССР i od tej pory zacząłem uczyć się akordów. No i po trzech dniach grałem podstawowe akordy, a po 10 - akordy barre. No i sobie tak jechałem przez kolejne cztery latka. Później w domu pojawił się internet, a nieco później podupadłem na zdrowiu i pudło poszło w kąt.
Jakoś przed świętami mnie naszło na ponowne granie. Więc czym prędzej w te pędy do sklepu muzycznego i już jako dorosły i zarabiający na swoje zachcianki człowiek mogłem kupić taką gitarkę o jakiej zawsze marzyłem - wiosło typu Stratocaster plus piecyk.
A czemu wróciłem do gry po 12 latach? Ano gra daje mi tak niesamowitą przyjemność, że da się tego opisać Poza tym człowiek nie może całe życie sam mieszkać z psem
Dlatego nie bardzo się mogę zgodzić z twierdzeniem kolegi:
lis1994 napisał/a:ale ja gram dla samej muzyki nie dla dziewczyn jakby co xP
Trzeba przyznać, że bardzo, bardzo podejrzane Niemniej świetnie się ubawiłem
A tak dla siebie to zawsze chciałem grać coś więcej niż akordy. Mnie zawsze pociągały solóweczki Janka Borysewicza. Eh! Mam mnóstwo przeróżnych nagrań z jego solowymi popisami. Chciałbym przynajmniej nauczyć się grać kilka z nich! Choć wyczytałem, że jak opanuję jedną to reszta pójdzie jak z płatka. Oby rzeczywiście tak było! No więc w każdej wolnej chwili trenuję. A czy coś z tego wyniknie? Hm... pogadamy za rok
Pozdrawiam
Tomek
Gitara jest jak masturbacja. Bierzesz do ręki i nie możesz przestać