Jak już wcześniej pisałem, strasznie podoba mi się takie dające uczucie lekkości i luzu granie na akustyku, rewelacja 10/10
[video]http://www.youtube.com/watch?v=wcN7FQqzi98[/video]
A teraz kawałek, który w ostatnich tygodniach oszołomił mnie do tak skrajnego stopnia, że trudno to jakkolwiek określić. Wspaniałe sączące się fragmenty pierwszej połowy utworu, poruszające akustyczne wstawki i piękne riffy. A to co dzieje się od momentu 7:23 do końca jest tak kosmicznie niesamowite, potężny zdarty growl i "wołający z dołu" czysty wokal, atmosfera cierpienia i wolności w ciemnym lesie i zmysłowe, przemiawiające i poruszające do głębi partie gitarowe. To jest tak skrajnie potężne i piękne, że aż trudno uwierzyć, że coś takiego da się napisać. Wybaczcie, za ten wywód, ale musiałem się tym podzielić.
Wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww